Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi bananafrog z miasteczka Kraków. Mam przejechane 49166.77 kilometrów w tym 3885.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11397 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bananafrog.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

z sakwami

Dystans całkowity:2966.21 km (w terenie 5.03 km; 0.17%)
Czas w ruchu:139:44
Średnia prędkość:21.23 km/h
Maksymalna prędkość:57.80 km/h
Suma podjazdów:2430 m
Maks. tętno maksymalne:169 (88 %)
Maks. tętno średnie:147 (76 %)
Suma kalorii:24422 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:105.94 km i 4h 59m
Więcej statystyk
  • DST 158.98km
  • Czas 06:40
  • VAVG 23.85km/h
  • VMAX 54.10km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 162 ( 85%)
  • HRavg 132 ( 69%)
  • Kalorie 3238kcal
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czchów, E2

Sobota, 12 czerwca 2010 · dodano: 12.06.2010 | Komentarze 3

Długie E2:
HRZ 2 - 5:19
HRZ 3 - 0:27
HRZ 4/5a - 0:06

Wyjazd służbowy do Czchowa. Pobudka 4:45, wyjazd 5:35. Jedna sakwa, po prawej stronie, waga trochę ponad 6 kg. UPAŁ NIEZIEMSKI! A trasa nie dawała cienia ani rano, ani popołudniu. Rzeźnia...
Z rana ciąłem przez centrum - Wielicką i dalej już drogą nr 4, potem 75 aż do Czchowa. W tamtą stronę szło ładnie: 77.69 km, stp 3:06:16, HR 132/152. W Czchowie przerwa 6-godzinna na pracę. Z podobną średnią blisko 25 km/h wracałem aż do Targowiska, ale tu skręciłem na boczne asfalty i przez Staniątki, Węgrzce Wielkie, etc dotarłem do Krk. Stan asfaltów różny - część widać, że nowa i super, ale masa też starych nawierzchni, które nie pozwalały na normalną jazdę. Do tego doszło zmęczenie, wyraźne po przejechaniu ok. 130 km, minęło po ok. 150 km. No, ale wtedy, to już byłem na finiszu.
I kilka zdjęć:

Jodłówka o poranku © bananafrog

Jodłówka o poranku i świeży jeszcze biker © bananafrog

Gnojnik - nazwa brzydka, ale widoki ładne © bananafrog

A to już powrót:
Czchów - na wzgórzu ledwo widać basztę © bananafrog

Znana miejscowość © bananafrog

A w Bochni między ekranami, które widać poniżej i na podjeździe, który też widać poniżej ;) - zrobiło mi się tak gorąco, że wolałem zjechać wychodząc z założenia, że lepiej zjechać niż zejść ;). Ten cień to było 2m2 i poza tym wszędzie słoneczna masakra.
Żar tropików w Bochni © bananafrog

Ostatni postój - to już Kraków © bananafrog

W tym roku więcej nie będzie © bananafrog

Nie mogę się powstrzymać: UPAŁ BYŁ NIEZIEMSKI!!! ;)


Kategoria szosa, z sakwami


  • DST 106.31km
  • Czas 04:47
  • VAVG 22.23km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klucze koło Olkusza

Sobota, 23 maja 2009 · dodano: 23.05.2009 | Komentarze 3

Jeszcze wczoraj wymieniłem gładkie jak flizy pedały z Krossa na oryginalne z Treka, założyłem bagażnik, a dzisiaj rano sakwę (5,5 kg) i dzisiaj śmignąłem główną na Olkusz, a potem w prawo do Klucz. W tamtą stronę masakra: nie dość, że przewyższenia wiadomo, to jeszcze silny wiatr centralnie w morde. No i zimno! Brrr ;). Nawet się zestresowałem, że nie zdążę, bo w końcu wyjazd służbowy i praca nie czeka... Zdążyłem na styk :). Ze średnią około 20 km/h. Powrót z wiatrem i bez presji czasu, dzięki czemu udało się strzelić kilka zdjęć.
Na początek to, co i ostatnio (przed-przedostatni wpis w kategorii 'z sakwami'), czyli jedno z najładniejszych miejsc na tej trasie:



A to już Modlnica i widok na góry za Krakowem (ledwo widoczne...):

I jeszcze Motel Jurajski w Modlnicy, w którym w zeszłym roku byłem na weselu:

Przewyższenia w sumie prawie 1km.
Tyle. To nie to samo, co maraton w Zdzieszowicach, ale zawsze coś :)


Kategoria z sakwami


  • DST 78.66km
  • Czas 03:22
  • VAVG 23.36km/h
  • VMAX 54.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 630m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czchów - Kraków

Niedziela, 19 kwietnia 2009 · dodano: 20.04.2009 | Komentarze 0

Powrót do Krakowa po pracy, przed godziną 16.00. Mało km w tym roku zrobiłem i nie jestem przyzwyczajony do codziennych średnich tras. Z początku kiepsko, potem się rozkręciłem. Trasa: do Brzeska przez Jurków, Gosprzydową, etc, potem już główną przez Bochnię i aż do Krakowa (nie skręcałem w Targowisku na boczne), gdzie zjechałem na Bieżanów/Piaski Wielkie, i przez Borek Fałęcki do domku. Na wjeździe do Krk chciałem być mądrzejszy niż znaki i wjechałem na autostradę ;). Potem czekałem przyklejony do bandy, żeby móc przebiec na drugą stronę i cofnąć się te 100 metrów... ;). Suma podjazdów: 630 metrów.
Zdjęcia:
1) baszta w Czchowie na pożegnanie
2) sznur samochodów (na światłach po drodze niezłe kory)
3) rzut oka na pagórki
4) nie za fajnie się jechało w takim towarzystwie ;)


Kategoria wycieczka, z sakwami


  • DST 80.21km
  • Czas 03:32
  • VAVG 22.70km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kraków - Czchów

Sobota, 18 kwietnia 2009 · dodano: 20.04.2009 | Komentarze 3

Piątkowy trening w terenie trochę mnie zmógł i miałem średnią ochotę na wycieczkę po pagórkach. Mimo tego w sobotę dzielnie wsiadłem na bike'a i wyruszyłem 'służbowo' w kierunku Czchowa. Z Ruczaju przez Kurdwanów i Piaski, potem Kokotów, Staniątki, etc, aż do Targowiska. Stamtąd już głównymi drogami: Bochnia, Brzesko i w prawo na Okocim - aż do Czchowa. Pogoda super, trasa pagórkowata trochę pozwoliła napiąć mięśnie ;). Wziąłem obie sakwy, ale razem ważyły zaledwie ok. 7 kg. Suma podjazdów: 600 metrów.
Kilka zdjęć:
1) gdzieś za Krakowem - kilka nowych odcinków drogi z wiaduktami
2) cmentarz i Kościół w Gnojniku ;)
3) coraz bliżej gór
4) Czchów i słynna baszta


Kategoria wycieczka, z sakwami


  • DST 106.60km
  • Czas 05:00
  • VAVG 21.32km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przez Wyżynę z sakwą ;)

Sobota, 28 marca 2009 · dodano: 29.03.2009 | Komentarze 5

W piątek przygotowałem bike'a montując bagażnik i sakwę, a jak rano w sobotę wstałem o 5.40 (! to nie moje pory ...), to za oknem totalnie mokro! Myślę 'dopiero co przestało padać, ale miało być sucho od piątku'. Nie uśmiechała mi się jazda po mokrym... Jak wypadłem z łazienki, znów do okna i... pada!! Ale mnie siekło: jazda 50+ km w jedną stronę w deszczu i potem od 10.00 praca (z ludźmi!) do 16.00 i potem powrót... Kiepsko. Ale planu B za bardzo nie było (aktualnie nie mam samochodu) i zaryzykowałem. Było tuż po deszczu, drogi mokre na full, ale przez Most Zwierzyniecki ruszyłem w stronę Bronowic i Makro. Dalej pomknąłem drogą 94 (tu Jerzmanowice i prawie najwyższe wzniesienie na Wyż Krk-Czst) aż do Olkusza i potem w prawo do Klucz. Cały byłem uwalony od przejeżdżających samochodów, ale przebrałem się (sakwa ważyła prawie 7 kg) i do pracy. Z powrotem wyjechałem kilka minut przed 16.00. W tamtą stronę nie szalałem, żeby się za bardzo nie spocić, z powrotem już bardziej, ale jak wsiadłem popołudniu na bike'a, to się okazało, że nogi trochę jakby z waty... ;). Cóż...
Nie robiłem dużo zdjęć, chociaż nigdy tam nie byłem, bo czas biegł nieubłaganie.
1) i 2) gdzieś przed Jerzmanowicami; 3) Jerzmanowice

4) wjazd do Olkusza; 5) cel podróży w Kluczach; 6) wyjazd z powrotem

7) las na piaszczystej glebie; 8) patrz nr 2) wyżej; 9) Most Zwierzyniecki Krk

Ogólnie wyjazd super, chociaż połączenie dosyć jednak 'mocnego' przejazdu z sakwą z pracą jest pod pewnymi względami trudne (suma przewyższeń prawie 1000 m).
Temp tam ok 4*, z powrotem ok 14*C. Wiatr był silny, ale tam mnie wspomagał, a z powrotem też nie było najgorzej - droga tak się wije, że jakoś się to rozmywało.
Fajna wycieczka, ale i przyzwoity trening :). Czas przejazdu 4:59:55.


Kategoria wycieczka, z sakwami


  • DST 120.84km
  • Czas 05:07
  • VAVG 23.62km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

No i powrót z "wyjazdu

Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 · dodano: 04.08.2008 | Komentarze 1

No i powrót z "wyjazdu służbowego": Harbutowice - Iłownica - Bronów - Mazańcowice - Bielsko-Biała - Hałcnów - Kozy - Kęty - Witkowice - Osiek - Zator - Spytkowice - Ryczów - Łączany - Czernichów - Zagacie - Liszki - Kryspinów - Kraków.
Wyjechałem 8:21 i pomykałem w obawie, że dopadnie mnie zapowiadany deszcz. Niestety, ze dwa razy się pogubiłem (kiedy wreszcie kupię mapę woj. śląskiego?!!) i straciłem sporo czasu. Zagubienia na tej trasie nie są na szczęście groźne, bo robiłem ją już tyle razy, że za kilometr-dwa już znowu wiem, gdzie jestem. Tylko w Bielsku chciałem sprytnie myknąć na Hałcnów na wyczucie... i po zjechaniu z zabójczej górki, wylądowałem na jakiejś zarośniętej ścieżce wiodącej do nikąd ;). Ale mi się nie chciało z powrotem pod górę...
W sumie takiej kompilacji moich wcześniejszych przejazdów jeszcze nie zaliczyłem ;). A, no i wiatr był "w plecy" :). Rzadkość ;)
No i fotki: 1) wjazd do Bielska-Białej, 2) posiłek w Osieku, 3) kościółek w Ryczowie (mam go już obfotografowanego z każdej chyba strony, ale jednak takiego ujęcia jeszcze nie miał ;)

Na środkowym zdjęciu widać w oddali wóz z koniem. Stoję sobie na tej ścieżynce i jedzie ten wóz. Zdziwiłem się, że akurat tu chce skręcić, ale mówię: "już się przesunę". A pan na wozie: "nie! wyrobiem sie". Ja trochę przerażony, bo konie już skręcają i moim zdaniem nijak się nie miną z rowerem; szarpię nerwowo przyciężkim rowerem (sakwy). A konie mijają mnie na centymetry (fakt, że gość przejechał częściowo przez rów, więc się zmieścił) i gospoodarz znowu: "kombajn przejedzie, to jo sie nie wyrobiem?" ;).
No, wyrobił się... To było spotkanie oko-w-oko w koniem ;)
Byłem w domku 14:23. A po 2,5 godzinach po powrocie, spadł taki ulewny deszcz, że chyba nawet przystanek by mnie nie uratował...


Kategoria wycieczka, z sakwami


  • DST 23.67km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:59
  • VAVG 24.07km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótka traska: Wisła Malinka

Niedziela, 3 sierpnia 2008 · dodano: 04.08.2008 | Komentarze 0

Krótka traska: Wisła Malinka - Wisła - Ustroń - Harbutowice.
Około południa wyruszyłem z Hotelu Vestina w Wiśle Malince:

Kilka kilometrów dalej rzuciłem okiem (to przenośnia ;) na budowaną skocznię (będą skakać do tego okrągłego budynku, czy co? ;):

A w centrum Wisły zatrzymałem się przy pomniku (chyba Ślązaczki) i wpadłem na główny bulwar, makabrycznie zatłoczony. Nie, że jechać się nie dało - myślałem, że nie przeprowadzę roweru do końca ulicy!!

No, ostatecznie była niedziela... i wakacje... Ale sznur samochodów z Ustronia do Wisły wzkazywał, że będzie jeszcze gorzej ;).
W każdym razie, okoliczne góry - super!
Resztę dnia spędziłem u rodziny.


Kategoria wycieczka, z sakwami


  • DST 147.75km
  • Czas 06:38
  • VAVG 22.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny wypadzik z sakwami.

Piątek, 1 sierpnia 2008 · dodano: 04.08.2008 | Komentarze 0

Kolejny wypadzik z sakwami. Tym razem, nazwijmy to, służbowy...
Trasa: Kraków - Czernichów - Łączany - Zator - Osiek - Brzeszcze - Pszczyna - Strumień - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Wisła Malinka.
Musiałem być w Wiśle Malince przed 16.00, a że nie wyjechałem z odpowiednim zapasem czasu, trochę się stresowałem, że się spóźnię. Przyjechałem "na styk" :). Zdjęć mało, bo ostatnio za dużo jeździłem, żeby tak ciągle pstrykać ;)
1) pierwszy posiłek, w Łączanach
2) stawy, chyba w Przeciszowie...

3) trochę czasu "musiałem" (= chciałem ;) spędzić na przystanku w Drogomyślu; po prostu nie przepadam za jazdą w "większym" deszczu...
4) w tym małym sklepiku, już w Wiśle, zapodałem wreszcie picie (trochę za długo jechałem "bez") i jakiegoś loda... pycha!! ;); w tle Hotel Gołębiewski

Kolejny dzień przesiedziałem na sali konferencyjnej. Jak ja lubię wykorzystywać okazje, żeby więcej jeździć!! :)


Kategoria wycieczka, z sakwami


  • DST 124.76km
  • Czas 05:52
  • VAVG 21.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót od rodzinki do domu:

Niedziela, 13 lipca 2008 · dodano: 15.07.2008 | Komentarze 0

Powrót od rodzinki do domu: Harbutowice - Skoczów - Strumień - Pszczyna - Zator - Spytkowice - Brzeźnica - Skawina - Kraków.
Ta trasa ostatnio całkiem mi leży ;). Miał być wiatr przychylny, ale znowu wiał prosto w mordę (za wyjątkiem pierwszych 20 km, kiedy to zdecydowanie pomagał). Najpierw nieziemska duchota, a potem już ciągle burze i deszczyk, na szczęście lekki. Nawet nie wiem na ilu przystankach przeczekiwałem burze... Końcówka już super, po burzy. Sił miałem zadziwiająco dużo, ledwo odczuwałem zmęczenie po powrocie do domu :)
Zdjęcia: 1) Osiek, 2) burzowe chmury (chyba ciągle Osiek), 3) krowy za jednym z przystanków, który ratował mnie od przemoknięcia - też się chowały pod dach ;)


Kategoria z sakwami, wycieczka


  • DST 122.70km
  • Czas 06:20
  • VAVG 19.37km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Od razu po powrocie

Wtorek, 8 lipca 2008 · dodano: 09.07.2008 | Komentarze 5

Od razu po powrocie z Czech pognałem - znów z sakwami - z powrotem do rodzinki w "podskoczowskich" Harbutowicach (Mama miała operację...): Kraków - Brzeźnica - Zator - Polanka Wielka - Osiek - Czechowice-Dziedzice - Bielsko-Biała - Jasienica - Skoczów - Harbutowice.
To był chyba najgorszy przejazd mojego życia :). Serio. Wmordewind od początku, przed burzą wręcz porywisty, a potem dopadła mnie burza, którą przesiedziałem na przystanku autobusowym. Kilka minut po ruszeniu dopadł mnie nieziemski ból brzucha, tak, że ledwie kręciłem. Wreszcie zdecydowałem się na zmianę trasy, bo było już późno i chciałem "na skróty" zdążyć przed zmrokiem... No i pogubiłem się tak niesamowicie (bez mapy...), że po zmroku przed 22 ciągle kluczyłem po jakichś osiedlach w Bielsku, którego w ogóle nie znam. Do tego było zimno jak na lipiec, pewnie po tej burzy... A za miastem skończyło się oświetlenie, a ja miałem tylko taką słabiutką lampkę na miasto... Lekki koszmar. Przyjechałem wykończony i czułem się jak zaszczute zwierzę...
Hmm... a jednak bike'a ciągle lubię :).
I jeszcze dwa zdjątka:
1) Półwieś, widok w kierunku Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej
2) Osiek, widok na góry


Kategoria z sakwami, wycieczka