Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi bananafrog z miasteczka Kraków. Mam przejechane 49166.77 kilometrów w tym 3885.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11397 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bananafrog.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

rekord

Dystans całkowity:301.49 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:13:02
Średnia prędkość:23.13 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:301.49 km i 13h 02m
Więcej statystyk
  • DST 301.49km
  • Czas 13:02
  • VAVG 23.13km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rekord padł! I nawet nie

Poniedziałek, 28 lipca 2008 · dodano: 28.07.2008 | Komentarze 12

Rekord padł! I nawet nie jestem jakoś specjalnie zmasakrowany. Rok temu jak zrobiłem 214 km to przyjechałem tak wykończony, że niemal się słaniałem :).
Ale do rzeczy...
Trasa z grubsza wyglądała tak: Kraków - Niepołomice - Szczurowa - Biskupice Radłowskie - Żabno - Dąbrowa Tarnowska - Szczucin - Borowa - Mielec - i z powrotem dokładnie tą samą trasą.
Miałem plan wracać z Mielca trochę inaczej, ale jak zobaczyłem ruch na drodze 984 w kierunku Tarnowa, to zwątpiłem. I tak cały czas jechałem drogami wojewódzkimi i trochę nawet krajową 73. Nie lubię ruchu, ale było do zniesienia. Z tym, że miałem lucka, bo akurat te wojewódzkie, którymi jechałem nie są na tych odcinkach bardzo ruchliwe.
Nawierzchnie też, o dziwo, OK. Z tych 300 km, tak ze 40-50 to prawdziwa tragedia: łata na łacie i takie nierówne, że czułem się jak taki piesek za szybą samochodu, taki z latającą głową ;). W drodze powrotnej z bolącym tyłkiem porządnie mnie to wkurzało. Najgorzej jest za Niepołomicami (Chobot) do Szczurowej - tragedia! I jeszcze może ze 20-30 tak sobie, a reszta: równo jak na stole!! Serio! Nie mogłem uwierzyć, że to polskie drogi...
Bike (cross) ważył z błotnikami, 2x mała sakiewka, bagażnik + torba na nim, picie, żarcie = 20.5 kg; opony 28x1.6.
Wyjechałem o 4:12 z ul. Raciborskiej w Krakowie:

Było ciemno i zimno ;). Góra Borkowska, Piaski, Bieżanów i za Kraków przez Węgrzce Wielkie i Kokotów. Dopiero tu zrobiło się całkiem jasno :)
Niepołomice wyglądały tak:

W Szczurowej zdjęcie w tym samym miejscu, co rok temu podczas bicia rekordu:

Dalej: Dąbrowa Tarnowska i Szczucin (z godziną):

Dalej granica ;) i Borowa (już blisko Mielca):

No i Mielec! Wjechałem tylko za tablicę miasta, ale... byłem w Mielcu czy nie?! I o to chodzi ;):

Już w drodze powrotnej posiłek w Woli Pławskiej:

I znów Szczucin, na tym budynku były dodatkowe dane ;):

Poniżej: Żabno, lasy w Borzęcinie, jeszcze raz Szczurowa:

W Puszczy Niepołomickiej (tu ostatni porządny posiłek):

Do Krakowa - już prawie ciemno - wjechałem znów przez Kokotów ;):

No i domek, i wynik :):

I to by było na tyle. Co ciekawe wcale nie byłem wykończony wracając (kręciło mi się bardzo dobrze) i obyło się bez jakiejś fizycznej masakry. Tyłek najbardziej mi dał popalić (zwłaszcza na tych wybojach), a nogi, szyja i odzywająca się często przepuklina zaczęły swoje około 100 km, a kiedy licznik pokazał około 230 - przestały... Wietrzyłem nawet jakiś podstęp, ale nie. Przeszło i nawet dzień później tylko trochę czuję nogi. Heh! Oby tak zawsze!
Bike rulez!!


Kategoria rekord, wycieczka