Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi bananafrog z miasteczka Kraków. Mam przejechane 49166.77 kilometrów w tym 3885.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11397 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bananafrog.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Morawy 2008

Dystans całkowity:1011.97 km (w terenie 4.03 km; 0.40%)
Czas w ruchu:51:07
Średnia prędkość:19.80 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:126.50 km i 6h 23m
Więcej statystyk
  • DST 130.19km
  • Czas 05:55
  • VAVG 22.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 8 i ostatni: Harbutowice

Poniedziałek, 7 lipca 2008 · dodano: 08.07.2008 | Komentarze 2

Dzień 8 i ostatni: Harbutowice (pod Skoczowem) - Kraków.

Po powrocie od rodzinki postaram się uzupełnić wpisy większą ilością info. Póki co nie mam czasu.
Trochę ponad 1000 km w 8 dni...
Było super!! Houk!




  • DST 160.04km
  • Czas 07:57
  • VAVG 20.13km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 7: Bystrice p. Hostynem

Niedziela, 6 lipca 2008 · dodano: 08.07.2008 | Komentarze 0

Dzień 7: Bystrice p. Hostynem - Harbutowice (pod Skoczowem).




  • DST 116.79km
  • Czas 05:51
  • VAVG 19.96km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 6: Brno - Bystrice

Sobota, 5 lipca 2008 · dodano: 08.07.2008 | Komentarze 0

Dzień 6: Brno - Bystrice p. Hostynem.




  • DST 115.76km
  • Teren 2.80km
  • Czas 06:33
  • VAVG 17.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 5: Hodonin - Brno.

Piątek, 4 lipca 2008 · dodano: 08.07.2008 | Komentarze 0

Dzień 5: Hodonin - Brno.




  • DST 138.36km
  • Teren 1.23km
  • Czas 07:30
  • VAVG 18.45km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 4
Olomouc - Velky

Czwartek, 3 lipca 2008 · dodano: 08.07.2008 | Komentarze 0

Dzień 4
Olomouc - Velky Tynec - Krcman - Majetin - Brodek - Dub - Tovacov - Ivan - Klenovice - Kojetin - Kovalovice - Rataje - Zdounky - Strilky - Korycany - Kyjov - Milotice - Hodonin
To był dla mnie trudny dzień. Początkowo jechałem bardzo ruchliwą i nieprzychylną bikerom drogą nr 55 do Krcmana, a potem w Kojetinie potwornie pobłądziłem na objazdach. Trzymałem się odpowiednich tabliczek, które - ze względu na remonty dróg - wskazywały wyjazd z miasta w "moim" kierunku. Jakieś totalne zaplecze miasta: stare tory kolejowe, baraki magazynowe, fatalne nawierzchnie... I mało tego po kilku kilometrach na wąskich objazdach wraz z tirami i innymi nieprzyjemnymi towarzyszami - wyjechałem po drugiej stronie przejazdu kolejowego, który widziałem z punktu wyjścia... Katastrofa. Jak już w końcu się wykaraskałem, to kolejne objazdy zmusiły mnie do ciągłego pytania o drogę. Straciłem sporo czasu i zmęczyłem się porządnie. Tymczasem droga nie była łatwa - sporo górek. Właściwie stale góra-dół, góra-dół. Do tego aż do Kyjova wmordewind o bardzo przyzwoitej sile... Do Kyjova dojechałem spocony jak szczur, oblepiony jakimiś małymi muszkami i z tylko jedną sprawną nogą ;). Druga nie bardzo już mogła pedałować, bo od wewnątrz uda łapał mnie taki paraliżujący ból, że...
W Kyjovie nawet łatwo znalazłem miejsce na nocleg, tylko trzeba było godzinkę poczekać na obsługę (jak zwykle nie było nikogo...). No i się tak rozglądałem po mieście, robiłem zdjęcia, posiedziałem... uff... pierwszy lajtowy wieczór. To wtedy pomyślałem: przejadę się kilkanaście minut w stronę Hodonina, żeby obczaić drogę na jutro, jeszcze się trochę poruszać ;) i dotrzaskać kilka km-ów. No i pojechałem... aż do Hodonina. Hodonin znów trudny jak chodzi o nocleg - tak mnie kierowali, że wylądowałem w końcu na Słowacji, zrobiło się ciemno, zimno... Ostatecznie z nocnego kręcenia wyratowali mnie znów taksówkarze. A w nocy rozszalała się niezła burza. Cieszyłem się, że mam cieplutki nocleg... :)
Kilka zdjęć:
1) i 2) Olomouc
3) Kojetin
4) tu akurat w dół, ale były też takie tabliczki "odwrotne"
5) Kyjov
6) Milotice
7) pierwsze napotkane winnice - koniecznie chciałem je zobaczyć :)
8) pole słoneczników
9) no i przez przypadek ta Słowacja...





  • DST 115.32km
  • Czas 05:38
  • VAVG 20.47km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3
Trasa: Valasske

Środa, 2 lipca 2008 · dodano: 08.07.2008 | Komentarze 0

Dzień 3
Trasa: Valasske Mezirici - Choryne - Komarovice - Kelc - Usti - Teplice n. Becvou - Hranice - Lipnik n. Becvou - Tyn n. Becvou - Helfstyn - Pavlovice - Prerov - Rokytnice - Brodek - Dub n. Moravou - Brodek - Majetin - Krcman - Olomouc
Od rana jechało się fajnie, chociaż początkowo większe prędkości szły nieco opornie. W Kelcu zrobiłem spore zakupy (nawet loda i deserek czekoladowy sobie zapodałem :). Wszystkie miasteczka po drodze robią dobre wrażenie, tylko Prerov ze swoimi kominami... jakiś za bardzo uprzemysłowiony. Z tym, że na jakiś rynek czy coś nie wjechałem (w końcu ile można zwiedzić rynków w ciągu jednego dnia? ;).
Zamek Helfstyn super. Tym razem decyzja o wjeździe pod górkę była przemyślana (nie to, co wczoraj ;). Dalej Pavlovice i trochę większe pagórki, ale potem jakiś czas jechałem "górą" - super widoki: pola, zboże, żniwa... ach, rozmarzyłem się znowu... ;). W Olomoucu (piękne miasto) znowu problem z noclegiem, ale tym razem z opresji wybawił mnie taxi-driver ;). Tak przy okazji, jak nie wiesz gdzie coś jest - zapytaj taksówkarza. Niekoniecznie będzie miły ;), ale wie więcej niż "zwykli ludzie" ;).
I kilka zdjęć:
1) kościół w Kelcu
2) gdzieś w trasie ;)
3) Hranice
4) i 5) Helfstyn
6) żniwa w pełni
7) i 8) Olomouc - naprawdę bardzo, ale to bardzo ładny






  • DST 111.69km
  • Czas 05:43
  • VAVG 19.54km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2
Trasa (z grubsza):

Wtorek, 1 lipca 2008 · dodano: 08.07.2008 | Komentarze 0

Dzień 2
Trasa (z grubsza): Harbutowice - Goleszów - Cieszyn - Frydek-Mistek - Hukvaldy - Novy Jicin - Petrkovice - Lesna - Valasske Mezirici.
Wyjechałem około 8.15, początek super! W sklepie Storczyk w Goleszowie zrobiłem porządne zakupy (zwłaszcza przypadły mi do gustu rurku waflowe, pycha ;) i pognałem w kierunku Cieszyna i granicy. W Cieszynie nie omieszkałem wpaść na wzgórze zamkowe - nigdy tam wcześniej nie byłem. W Czechach bardzo ładnie: im dalej od granicy, tym bardziej zadbane miasteczka, bardzo klimatyczna atmosfera, sama rozkosz... Niestety z drogami był problem. Za Frydkiem-Mistkiem nawet nie wiem kiedy znalazłem się na drodze tylko dla pojazdów samochodowych - brak pobocza, masa tirów i w ogóle ruch nieziemski, niektórzy trąbili to się połapałem ;).
Zamek Hukvaldy bardzo fajny, ale jak to zamek - zbudowany na wzgórzu i tam to ledwie z moimi tobołami wjechałem. Novy Jicin strasznie mi się podobał, zresztą Frydek-Mistek też. Piękne miasteczka!
Właściwie jechałem do Hranic, ale się zorientowałem, że jestem na dobrej drodze do Valasske Mezirici - centrum wołoszczyzny, które koniecznie chciałem odwiedzić. No i plany się zmieniły. Wprawdzie po drodze dopadły mnie górki, ale warto było - miasteczko super. Problemy z noclegiem dość poważne (już myślałem, że spędzę noc na ławce w jakimś parku ;), ale w końcu wylądowałem sam w 4-osobowym pokoju, do którego pozwolono mi wprowadzić bike'a!! W pokoju byłem dopiero około 22.00 i obżarłem się jak świnia. A potem słodycze ;). Serio!
A teraz kilka zdjęć:
1) Cieszyn, widok ze wzgórza zamkowego
2) Cieszyn, baszta na wzgórzu zamkowym
3) Frydek-Mistek
4) zamek Hukvaldy
5) Novy Jicin
6) Petrkovice albo Perna; fajna droga, co?
7) Valasske Mezirici
8) wieczorem w pokoju





  • DST 123.82km
  • Czas 06:00
  • VAVG 20.64km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moja pierwsza rowerowa

Poniedziałek, 30 czerwca 2008 · dodano: 08.07.2008 | Komentarze 0

Moja pierwsza rowerowa wyprawa z sakwami.
Dzień 1
Z grubsza: Kraków - Skawina - Brzeźnica - Tomice - Wieprz - Osiek - Wilamowice - Bestwina - Skoczów - Harbutowice.
Wyjeżdżałem wyraźnie przeziębiony po ulewie, która kilka dni wcześniej złapała mnie na krakowskim Zakrzówku, ale jechało się bardzo przyzwoicie. Od Witanowic, z małymi przerwami niemal aż do końca jechałem w bliskim towarzystwie burz, które szalały przede wszystkim nad górami od Wadowic aż po Bielsko. Trasa w większości mi znana, dopiero w Wieprzu odbiłem na północ i zwiedziłem nowe dla mnie tereny. Na nocleg przyjechałem do mieszkającej w Harbutowicach rodziny.
A pod spodem kilka wybranych zdjęć, po kolei:
1) historyczny moment wyjazdu ;)
2) Witanowice, widok na góry
3) kościół w Osieku
4) zaskakująco ładne Wilamowice
5) stawy PAN w Bronowie, z mnóstwem ptaków
6) Skoczów, widok z mostu na Wiśle w kierunku gór