Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi bananafrog z miasteczka Kraków. Mam przejechane 49166.77 kilometrów w tym 3885.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11397 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bananafrog.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2011

Dystans całkowity:240.53 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:12:19
Średnia prędkość:19.53 km/h
Maksymalna prędkość:39.20 km/h
Maks. tętno maksymalne:156 (81 %)
Maks. tętno średnie:134 (70 %)
Suma kalorii:4288 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:40.09 km i 2h 03m
Więcej statystyk
  • DST 64.07km
  • Czas 03:18
  • VAVG 19.42km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • HRmax 151 ( 79%)
  • HRavg 134 ( 70%)
  • Kalorie 1658kcal
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tłuczań, E2

Poniedziałek, 31 stycznia 2011 · dodano: 01.02.2011 | Komentarze 0

HRZ 2 - 3:05
Wzięliśmy opiekunkę do Małego, a okazało się, że zaplanowanej pracy nie mogę wykonać, więc - niestety ;) - musiałem pójść pojeździć...
Przez Tyniec i Skawinę, potem drogą 44 do Brzeźnicy, a tam odbiłem na Wadowice i do Tłuczania - powrót identycznie.
Słońce piękne, ale za zimno na takie trasy jak dla mnie. Rozgrzewka trochę za połową pomogła, ale pod koniec stopy znowu dały znać :(
Byle do wiosny :)
Mam nadzieję, że tym samym zacząłem bardziej regularne i konkretne treningi pod nowy sezon. Jakby mi się trochę średnie zwiększyły, to bym nie narzekał ;). Prawdę mówiąc jestem trochę przerażony...


Kategoria szosa


  • DST 24.90km
  • Czas 01:12
  • VAVG 20.75km/h
  • VMAX 36.90km/h
  • Temperatura -4.0°C
  • HRmax 146 ( 76%)
  • HRavg 132 ( 69%)
  • Kalorie 593kcal
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alejka; E2

Sobota, 29 stycznia 2011 · dodano: 29.01.2011 | Komentarze 0

HRZ 2 - 1:08
Słońce super i drogi suchutkie, tylko jednak zimno dosyć konkretnie w twarz ;)
Trzeba się zacząć rozjeżdżać :)


Kategoria szosa


  • DST 37.40km
  • Czas 01:55
  • VAVG 19.51km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tyniec, centrum; E2

Czwartek, 27 stycznia 2011 · dodano: 28.01.2011 | Komentarze 0

Mając chwilkę przed pracą, zahaczyłem o Kolną, Tyniec i Tyniecką, a potem przez Salwator i alejką wjechałem do centrum przez Rondo Grzegórzeckie.
Wróciłem po 20.00 już najkrótszą trasą.
Nie wziąłem pulsometru, bo mi Młody Bananafrog zapodział ;)
Ale, że jechałem E2 do pracy jest więcej niż pewne :)
Trzeba się w miarę możliwości rozkręcić, bo bardzo chciałbym od przyszłego tygodnia zacząć normalne treningi. Kto wie, może się uda odpowiednio zarządzić czasem? ;)


Kategoria szosa


  • Aktywność Jazda na rowerze

Siłka 35

Środa, 26 stycznia 2011 · dodano: 28.01.2011 | Komentarze 0

35 minut - nogi i plecy.
Przez tą chorobę jestem tak do tyłu z pracą, że nie mam w ogóle czasu - od poniedziałku wychodzę z domu wcześnie rano i wracam wieczorem...


Kategoria siłownia


  • Aktywność Jazda na rowerze

Siłka 30

Sobota, 22 stycznia 2011 · dodano: 22.01.2011 | Komentarze 2

Tylko 30 minut - nogi.
Kolejna długa przerwa w treningach, to nie sprawka poniedziałkowej gleby, ale... zapalenia tchawicy, które wykryto u mnie we wtorek. Chorujemy całą rodziną i tylko ja już z tego wychodzę...
Tylko 30 minut, bo choroba była ciężka jak nigdy i jeszcze nie jestem całkiem ok. Upadek to drobiazg - kilka zadrapań, lekkie stłuczenie i jakiś uraz lewego barku (utrudnia trochę i siłkę, bo ciężko jest zarzucić sztangę).
Jest 22 stycznia, a ja w tym roku byłem chory już 2 razy. Całe szczęście, że okres podstawowy zaplanowałem rozpocząć w lutym, a nie styczniu, bo chyba bym się załamał. Inna sprawa, że właśnie uciekł mi tydzień odwilży, a w mrozy nie mam ochoty na treningi na zewnątrz :(


Kategoria siłownia


  • DST 38.65km
  • Czas 02:01
  • VAVG 19.17km/h
  • VMAX 33.70km/h
  • HRmax 150 ( 78%)
  • HRavg 126 ( 65%)
  • Kalorie 919kcal
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skawina, alejka; E2

Poniedziałek, 17 stycznia 2011 · dodano: 17.01.2011 | Komentarze 3

E2: HRZ 2 - 1:34
Nie mam ostatnio szans na jeżdżenie w ogóle, więc od kilku dni planowałem poniedziałkowy poranek - miało być już po śniegu, może nawet sucho, na plusie, super. Tyle marzeń...
Nie chciało mi się wstać, ale się przemogłem. Widok głęboko zmrożonych badyli na sąsiedniej łące trochę mnie gasił, ale niebo od wschodu wyglądało dobrze. Wyjechałem około 7:30 i ruszyłem w kierunku Skotnik. Nie musiałem długo pedałować, żeby się przekonać, że nie tylko trawa, ale i asfalt jest mocno oszroniony. Do tego po kilkunastu minutach pojawiła się gęsta mgła i trochę to kiepsko wyglądało. Przy skręcie w Tyniecką rower mi zatańczył i o mało nie wyglebiłem w częściowo zamrożoną kałużę. Nic to. Trzeba ostrożnie!
I tak to dalej wylądało - jechałem skupiony do bólu po drogach, których najmniejsze nierówności wypełnione były lodem, mgła ostro ograniczała widoczność, a ręce, stopy i twarz zaczęły wkrótce marznąć. Bałem się wszelkich podjazdów i zjazdów, ale zdecydowałem się na Skawinę. W Tyńcu zauważyłem, że wilgoć wydostająca się z windstoppera zamieniła się w szron i jestem w białe paski. Zjazd serpentyną bardzo ostrożny.
Po drugiej stronie zdziwienie - mgły niemal nie ma, a słońce świeci z błękitnego nieba niczym w lecie. Szkoda, że ciągle zimno, a asfalt ciągle zmrożony. Zatrzymał mnie zamknięty przejazd kolejowy w Skawinie. Więc powrót. Ciągle w skupieniu i spięty. E w dniu dzisiejszym nie oznacza treningu wytrzymałości, ale raczej ekonomiczności - robiłem wszystko, żeby ruchy ciała nie miały większego przełożenia na prosto jadący rower. Z Tyńca w dół znowu strach. Uff, zjechałem.
I tu znów zdziwienie - mgła wcale nie znikła, słońca nie widać, asfalt nie odmarza ani trochę. Pożałowałem, że nie zostałem gdzieś w Skawinie, ale cóż - w obawie przed wywrotką na szosie, postanowiłem zjechać na alejkę. Tu bez samochodów poczułem się pewniej, ale co to? Chrup, chrup, chrup. Alejka wygląda jak pomalowana mrozem szyba. Esy, floresy chrupią pod kołami aż miło. Ale jedzie się dobrze. Aż się zdziwiłem, kiedy się okazało, że iść jest trudno - miałem problem nawet obejść rower dookoła czy odepchnąć się przy ponownym wsiadaniu. Lodowisko.
Miejscami mniej mgły i trochę słońca, ale generalnie kiepsko. I ciągle zimno. Zawróciłem, żeby wrócić do Skotnik od Kolnej, ale zmieniłem zdanie. W kierunku Pychowic i odbiłem w prawo. 10 minut do powrotu. Gdyby tak się to skończyło, wróciłbym raczej niezadowolony: mgła, zimno, ślisko, boję się jechać w HRZ 2 - słabo wykorzystany, a tak upragniony trening. Ale tak się nie skończyło.
Z Tynieckiej w lewo, naciskany przez czerwonego Golfa i zakręt w lewo, ten sam, na którym omal nie wyglebiłem dwie godziny wcześniej. W dół lecę szybciej, Golf mnie wyprzedza. I nagle - bez żadnej walki czy telepania, rower odpływa na totalnie zalodzonej nawierzchni, a ja glebię centralnie na środek ulicy. Sunę za rowerem, czuję narastający ból w kilku miejscach...
W pierwszej chwili ból tak silny, że nie mogę wstać. Rzut oka za siebie - uff, nic nie jedzie. Powoli się podnoszę, kuśtykam i boli lewa ręka, ale chyba bez złamania. Z trudem podnoszę rower, schodzę na pobocze. Jest mi lekko słabo, ale w ciągu minuty czy dwóch dochodzę do siebie. Rower trochę podrapany, moje spodnie i kurtka mają niewielkie dziury - szkoda ich, bo to nie taniocha.
Wsiadam na rower i powoli kręcę w kierunku Ruczaju. Jeszcze bardziej żałuję, że wyjechałem, ale... powoli zamiast narzekania ogarnia mnie radość... że Golf zdążył mnie wyprzedzić. Po upadku sunąłem centralnie po moim pasie, zakręt, ślisko jak na lodowisku, gość przydzwoniłby we mnie jak nic. A tak - cztery czy pięć ranek, przedarte ubranka, trochę przykrwawione kalesony rowerowe - i tyle.
A więc - jest dobrze. A gdybym nie wyglebił, wróciłbym narzekając ;)
Nasz świat jest jednak konkretnie pokręcony ;)

A dzień oczywiście był piękny - słoneczny, 8*C, suchutko. Aż szkoda, że nie mogłem sobie wtedy pojeździć...

Cóż, rozpisałem się, ale to... dla odmiany. Nie mam czasu jeździć, nie mam czasu pisać na blogu, ledwie żyję czasowo. I trudno powiedzieć czy będzie lepiej. Jak zima odpuści na dobre, pewnie chociaż do pracy będę jeździł.


Kategoria szosa


  • Aktywność Jazda na rowerze

Siłka, 80

Sobota, 15 stycznia 2011 · dodano: 17.01.2011 | Komentarze 0

80 minut z ciężarkami.
Darowałem sobie na początku tygodnia, bo zeszły weekend trochę sobie ponosiłem różnego sprzętu i nie chciałem domęczać ;)


Kategoria siłownia


  • DST 30.36km
  • Czas 01:37
  • VAVG 18.78km/h
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kajaki, Centrum; E2, E1

Środa, 12 stycznia 2011 · dodano: 14.01.2011 | Komentarze 0

1. E2: HRZ 2 - 1:05 (HR 130/149)
Popołudniu zahaczyłem o Kolną, a potem wróciłem Tyniecką i do centrum (alejka już niemal totalnie przejezdna - wyjąwszy Pychowice - ale wolałem ulicą).
2. E1: bp
Powrót tuż przed północą przez miasto.

Mokro, ale śnieg znika szybko :)
Aż szkoda, że to za wcześnie na koniec zimy :(




  • DST 45.15km
  • Czas 02:16
  • VAVG 19.92km/h
  • VMAX 39.10km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 156 ( 81%)
  • HRavg 132 ( 69%)
  • Kalorie 1118kcal
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabierzów, E2

Niedziela, 9 stycznia 2011 · dodano: 10.01.2011 | Komentarze 0

E2, HRZ 2 - 2:11
Dzień był piękny, aż szkoda, że mogłem wyjechać dopiero po 14.00: Pychowice - Księcia Józefa - Kryspinów - Balice - Zabierzów - i z powrotem.
Drogi mokre po wczorajszym deszczu i od topniejącego śniegu, ale w miarę dało się coś ujechać bez pływania :)
Nie jeździłem przez miesiąc!! Po 1,5 h poczułem zmęczenie w nogach i potem już raczej nieświeży byłem. Jeżeli to połączyć z tragicznymi średnimi pod koniec 2010 i teraz - nieciekawie to wygląda :(
Powrót po zmroku w schodzącej mgle - nic przyjemnego...


Kategoria szosa


  • Aktywność Jazda na rowerze

Siłka 70

Wtorek, 4 stycznia 2011 · dodano: 05.01.2011 | Komentarze 0

Pochorowałem się niestety, czyli przerwa w treningach.
Dopiero teraz trochę lepiej, na tyle, że siłka w domu wyszła przyzwoicie.
Minut 70.


Kategoria siłownia