Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi bananafrog z miasteczka Kraków. Mam przejechane 49166.77 kilometrów w tym 3885.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11397 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bananafrog.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 120.84km
  • Czas 05:07
  • VAVG 23.62km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

No i powrót z "wyjazdu

Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 · dodano: 04.08.2008 | Komentarze 1

No i powrót z "wyjazdu służbowego": Harbutowice - Iłownica - Bronów - Mazańcowice - Bielsko-Biała - Hałcnów - Kozy - Kęty - Witkowice - Osiek - Zator - Spytkowice - Ryczów - Łączany - Czernichów - Zagacie - Liszki - Kryspinów - Kraków.
Wyjechałem 8:21 i pomykałem w obawie, że dopadnie mnie zapowiadany deszcz. Niestety, ze dwa razy się pogubiłem (kiedy wreszcie kupię mapę woj. śląskiego?!!) i straciłem sporo czasu. Zagubienia na tej trasie nie są na szczęście groźne, bo robiłem ją już tyle razy, że za kilometr-dwa już znowu wiem, gdzie jestem. Tylko w Bielsku chciałem sprytnie myknąć na Hałcnów na wyczucie... i po zjechaniu z zabójczej górki, wylądowałem na jakiejś zarośniętej ścieżce wiodącej do nikąd ;). Ale mi się nie chciało z powrotem pod górę...
W sumie takiej kompilacji moich wcześniejszych przejazdów jeszcze nie zaliczyłem ;). A, no i wiatr był "w plecy" :). Rzadkość ;)
No i fotki: 1) wjazd do Bielska-Białej, 2) posiłek w Osieku, 3) kościółek w Ryczowie (mam go już obfotografowanego z każdej chyba strony, ale jednak takiego ujęcia jeszcze nie miał ;)

Na środkowym zdjęciu widać w oddali wóz z koniem. Stoję sobie na tej ścieżynce i jedzie ten wóz. Zdziwiłem się, że akurat tu chce skręcić, ale mówię: "już się przesunę". A pan na wozie: "nie! wyrobiem sie". Ja trochę przerażony, bo konie już skręcają i moim zdaniem nijak się nie miną z rowerem; szarpię nerwowo przyciężkim rowerem (sakwy). A konie mijają mnie na centymetry (fakt, że gość przejechał częściowo przez rów, więc się zmieścił) i gospoodarz znowu: "kombajn przejedzie, to jo sie nie wyrobiem?" ;).
No, wyrobił się... To było spotkanie oko-w-oko w koniem ;)
Byłem w domku 14:23. A po 2,5 godzinach po powrocie, spadł taki ulewny deszcz, że chyba nawet przystanek by mnie nie uratował...


Kategoria wycieczka, z sakwami



Komentarze
robin
| 21:35 poniedziałek, 4 sierpnia 2008 | linkuj Dziś miałeś szczęście bo deszcz był bardzo obfity, my już byliśmy na rowerach przed domem jak zaczęło padać, więc się wróciliśmy, pozostała tylko hulajnoga po kałużach :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa razpr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]