Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi bananafrog z miasteczka Kraków. Mam przejechane 49166.77 kilometrów w tym 3885.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11397 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bananafrog.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:718.40 km (w terenie 159.70 km; 22.23%)
Czas w ruchu:38:16
Średnia prędkość:17.99 km/h
Maksymalna prędkość:58.40 km/h
Suma podjazdów:842 m
Maks. tętno maksymalne:185 (96 %)
Maks. tętno średnie:156 (81 %)
Suma kalorii:11934 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:29.93 km i 1h 54m
Więcej statystyk
  • DST 39.16km
  • Czas 02:02
  • VAVG 19.26km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Centrum; E1

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · dodano: 18.08.2010 | Komentarze 0

Do centrum, po centrum i powrót przez Kolną (39+13+70). Całość w HRZ 1 (pulsometr tylko na podglądzie, sporo się wieszał; to ten wiatr czy co?), bo nawet HRZ 2 to w tym momencie forsowanie.
No i niestety kolano poczułem. Nie jest to ból, ale nieprzyjemne uczucie rozpierania wewnątrz przy mocniejszym nacisku.




  • DST 20.75km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.75km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 124 ( 64%)
  • HRavg 109 ( 57%)
  • Kalorie 362kcal
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alejka; E1

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · dodano: 16.08.2010 | Komentarze 0

Najpierw na Czerwonych Maków po ciuchy, potem najkrótsza rundka z zaliczeniem alejki od Kolnej.
Warto zwrócić uwagę, że nie odzywa się kolano - szokujące po rzeźni w Krynicy, przecież po każdym poprzednim (krótszym dużo) maratonie było naprawdę kiepsko. Może ku lepszemu idzie? :)


Kategoria szosa


  • DST 12.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przejazdy 'okołomaratonowe'

Sobota, 14 sierpnia 2010 · dodano: 16.08.2010 | Komentarze 0

Mateczny i z powrotem, w Krynicy dwa razy do myjek, które były zarąbiście daleko. Częściowo bez licznika, ale mniej więcej tyle.




  • DST 52.50km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:09
  • VAVG 10.19km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 185 ( 96%)
  • HRavg 156 ( 81%)
  • Kalorie 3292kcal
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Marathon Krynica-Zdrój

Sobota, 14 sierpnia 2010 · dodano: 15.08.2010 | Komentarze 11

Dane orga:
MEGA 53 km, przewyższenia: 1850 m
czas oficjalny: 05:22:12
178/311 OPEN, 59/98 MEGA
40 DNF i 4 DSQ - naprawdę rekordowa ilość DNF świadczy o trudności trasy

Najkrócej: MASAKRA!
Dlatego nie jeżdżę GIGA tylko MEGA, żeby nie być w siodle dłużej niż 4 godziny. W Krynicy na MEGA spędziłem prawie 5.5 godziny... Po około 4 godzinach zaliczyłem totalny zgon, który odpuścił dopiero około 0.5 godziny przed metą.
No cóż, wystarczy spojrzeć na przewyższenia, ilość DNF-ów oraz dodać tony błota, którym jechało się całymi kilometrami.
Ale od początku...
Z rana zaskoczył mnie deszcz, na szczęście zanim wsiadłem na bike'a, żeby dojechać na miejsce zbiórki, już nie padało. Początek bardzo nieciekawy, bo Samba, który zabrał nas (ja, Axi, Lukcio) do samochodu chwilę wcześniej pozbył się roweru. Ot, po prostu zamontował bike'a na bagażniku dachowym, wrócił na 15 minut do domu, a kiedy zszedł do samochodu - na dachu był tylko wyłamany bagażnik... Trudno się dziwić, że atmosfera była ciężka... Zapakowaliśmy się przy Matecznym około 6.30 i po 9.00 byliśmy już w Krynicy. Koledzy jechali GIGA, a ja MEGA, więc miałem godzinę czasu więcej. Obserwując start gigowców, z daleka przywitałem się z JPbike'iem; mieliśmy później porozmawiać, ale już się nie spotkaliśmy.
Tuż przed startem dowiedziałem się, że w nocy przeszła burza oraz że od początku będzie długi podjazd, który ustawi zawodników. Spodziewając się trudnego, długiego maratonu (pojadę około 4.5 h?), postanowiłem się nie rozgrzewać i zacząć spokojnie. I to był błąd - na asfalcie wyprzedziło mnie sporo osób, a po zjeździe w teren - klik, klik, klik - towarzystwo się wypina i dalej na piechotę. Trochę mnie tam siekło, bo podjazd wcale nie był stromy i bez problemu dało się jechać. Niestety - ścieżka nie była powalająco szeroka, więc szli ci, którzy nie mogli inaczej i ci, którzy... mogli, ale w sumie i tak nie mogli ;). Niestety straciłem tam masę czasu, jeszcze potem w lesie zabłoconą ścieżką ciągnęły tłumy 'pieszych' i nie miałem w sobie dość siły, żeby próbować się przebić. Teraz myślę, że warto było spróbować. Tętno miałem tam niskie, w pewnym momencie średnia prędkość od początku wychodziła mi ok. 8 km/h, a tu z buta i z buta po niemal płaskim.
Dalej podjazd na Jaworzynę Krynicką (1114 m n.p.m. - mój rekord wysokości) - miodzio. Wreszcie wszedłem w rytm i zacząłem wyprzedzać. Całość podjechałem i byłem zachwycony - kocham takie kilkukilometrowe strome podjazdy. Początek zjazdu kiepski, bo wystraszyłem się 'wilczego dołu' i zatrzymałem się gwałtownie. Łańcuch spadł i trochę się zaklinował, więc chwilę straciłem. Kawałek dalej koleś prosi o pompkę. Wydobywam ją z plecaczka i postanawiam, że jadę bez niej (miałem odebrać od spikera, ale jakoś mi nie wyszło - dobrze, że to taniocha z decathlonu :)). Kawałek dalej masakryczny zjazd. Nawet nie podjąłem próby (widok noszy opartych o drzewo był dodatkowo demotywujący ;)), w życiu bym tam nie zjechał. Miałem nawet problem, żeby zejść, tak buty jak rower ślizgały się skokowo w dół. Podobno kilka osób z czołówki zjechało... Cóż... Od tej pory hektolitry błota. Nigdy czymś takim nie jechałem. Nawet Kraków '09 u Grabka to był lajt, zwłaszcza, że jednak był płaski. Błoto zalegało drogi kilometrami, gęste, klejące, głębokie. Niestety, w błocie nie umiem się ścigać. Błoto próbuję przejechać. Kiedy to 10, no 100 metrów - jest ok. Ale przejeżdżanie w ten sposób setek metrów i kilometrów - niewielu mnie wyprzedziło, ale czułem, że bardzo tracę. Dalej lepiej, czas nasmarować łańcuch, bo coś ledwie rzęzi. W ruch poszła szczoteczka i finish line i dalej już fajnie. Co kawałek kolejna osoba czyści rower z błota i smaruje łańcuch. Na jednej górce nawet pożyczam gościowi olejek.
Po około 4 h - zgon. Ledwie się toczę. I tak przez około godzinę. Dopiero końcówka wyrywa mnie z letargu. Przed Górą Parkową wyprzedza mnie Axi (dubluje) na podjeździe, który idę z buta. Gdzieś tam bardziej stromy fragment zrzucił mnie z roweru i już nie mam siły się wpiąć. Jednak przed szczytem wpinam się nadludzkim wysiłkiem i nawet doganiam prawie Axiego. Dalej jednak masakryczny zjazd, na którym sprowadzam rower z potwornym bólem lewego kolana przy każdym kroku i dodatkowo bólem prawego nadgarstka. Kawałek jadę, ale zaraz przytulam się do drzewa i znów pokornie prowadzę. Trzeba przyznać, że XC na Parkowej to była miażdżąca końcówka. Przestaję dziwić się gościowi, który na moich oczach około 15 km do mety na krótkim odcinku asfaltu pyta o zjazd do mety; pewnie wiedział jak wygląda końcówka i miał dobre powody, żeby się wycofać. Ja byłem nieświadomy i było mi łatwiej ;). Na samym końcu krótkie schody, ostry skręt przez słupki i w dół wzdłuż schodów. Meta. Przeżyłem.
Refleksje...? Mam bardzo mieszane uczucia. Strata do najlepszego w open i M3 gigantyczna, przeliczenie czasu na procenty jedno z najgorszych w mojej krótkiej karierze, znów nie zmieściłem się w pierwszej połowie. Z drugiej strony Kilka osób, z którymi się porównuję (Zygmunt, Shem, Przemo nie jechali) albo podobnie jak zwykle, albo nawet sporo gorzej. Mogłem ten początek pociągnąć. Ale i mogłem porządnie osłabnąć, a tymczasem po maratonie, a zwłaszcza dzień później jestem w niezłym stanie. Gdzieś za połową trasy wyprzedziłem Paulinę od Bikeholików (podobnie jak w Tarnowie, co uznałem za sukces), ale potem mi uciekła (też jak w Tarnowie) i przyjechała z czasem lepszym o niecałe 10 minut. Z kolei Buli dołożył mi masakrycznie dużo... Trudno to ocenić, może była mocna czołówka. Mnie nie jechało się źle, muszę chyba napisać, że jechałem na swoim poziomie. A że ambicje mam większe? Cóż... No, może mogłem mocniej ten początek...
Po maratonie poznałem osobiście Klosia, fajne uczucie zobaczyć kogoś, kogo zna się tylko z netu.
Na koniec cała ekipa na mnie czekała, bo wieki spędziłem w kolejce do myjki. Z Matecznego powrót chodnikami, bo nie miałem lampki na tył, a tu się noc zrobiła. Byłem w domu około 21.30. Długi i ciężki dzień.
Pozostaje się cieszyć, że się nie połamałem (wiem o kolesiu, który złamał żebra, a na podium stanął chłopak, który ukończył ze złamaną ręką (szacun!). Lukcio nie dojechał po awarii sprzętu, Samba przejechał z przyzwoitym wynikiem GIGA na swoim starym rowerze o wybitnie nie-startowym wyglądzie. Jakby jeszcze odzyskał skradzionego bike'a...
Tyle...
A, no i żyję, a to zasługa braku poważnej kontuzji. Żona zapowiedziała mi przed startem, że jak się połamię, to ona mnie w domu zabije... Nie połamałem się, więc mnie oszczędziła ;)
Zaliczyłem jeden ostry strzał spd-em w lewe kolano (to wiecznie bolące) i małą rankę, a pod koniec glebę, która nie sprawiła żadnych problemów. Pod tym względem super.
Wniosek na przyszłość: start musi być szybki, żeby się nie ukisić w tłumie na pierwszym podjeździe!!

HRZ 2/3 - 1:11:07 (23%)
HRZ 4/5a - 3:08:16 (60%)
HRZ 5b/max - 0:51:08 (16%)


Kategoria teren, XCM


  • DST 14.00km
  • Teren 11.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 15.85km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakrzówek; S5

Piątek, 13 sierpnia 2010 · dodano: 13.08.2010 | Komentarze 0

Dzień przed maratonem w Krynicy test nowych opon Schwalbe NN Evo na Zakrzówku. Laczka nie było, ale czuję się na tych oponkach jakoś dziwnie. Zupełnie inaczej mi się uślizgują niż Bontragery i jakiś niepewny się robię. Za mało pojeździłem, żeby wyczaić :(. Poza tym trochę kiepsko moje mięśnie po tej nieszczęsnej działce w środę. Nic to - jest jeszcze jedna noc...


Kategoria teren


  • DST 16.76km
  • Czas 00:50
  • VAVG 20.11km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 167 ( 87%)
  • HRavg 113 ( 59%)
  • Kalorie 317kcal
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alejka; E1

Czwartek, 12 sierpnia 2010 · dodano: 13.08.2010 | Komentarze 0

Krótkie rege na typowej pętelce. Tylko dwa wejścia w HRZ 2 (po minucie) i 1.5 minuty w HRZ 4/5a. Czyli typowe rege przed maratonem. Ależ mnie mięśnie nawalają po pracy na działce! Kosmos...


Kategoria szosa


  • DST 14.35km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:52
  • VAVG 16.56km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • HRmax 138 ( 72%)
  • HRavg 112 ( 58%)
  • Kalorie 313kcal
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kopiec Kościuszki; E1

Środa, 11 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 0

Rege na działkę i powrót.
Na miejscu solidnie popracowałem 'w ziemi'. Nietypowe mięśnie się ruszyły, mam nadzieję, że 'do Krynicy się zagoi' ;)
Prawie nie jeżdżę, bo się przemęczyłem i trochę mam dość. Jest szansa, że w ciągu tych kilku dni powróci głód na rower. I w Krynicy ruszę spragniony ostrego ścigania. Na stronie orga pojawiły się już wykresy i jest nieźle - trasa wydłużyła się do 53 km, 1850 km przewyższeń... :). Oby tylko te zapowiadane deszcze nie siekły przed czasem...




  • DST 28.12km
  • Czas 01:34
  • VAVG 17.95km/h
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Centrum; rege

Wtorek, 10 sierpnia 2010 · dodano: 10.08.2010 | Komentarze 0

Miasto w HRZ 1, czasami nawet poniżej ;)
Skumulowało się chyba zmęczenie, bo coś kiepsko. Pulsometr tylko 'na podglądzie', co by na dłużej nie przekraczać 65% HRmax, ale też nie spadać do spoczynkowego ;)
Jutro dobrze by było wypróbować NN na Zakrzówku. Może mi wróci ochota do jeżdżenia...




  • DST 65.75km
  • Czas 02:51
  • VAVG 23.07km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 167 ( 87%)
  • HRavg 136 ( 71%)
  • Kalorie 1460kcal
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobczyce; E2, FM

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 09.08.2010 | Komentarze 0

HRZ 2/3 - 1:48
HRZ 4/5a - 0:40

Trasa: Ruczaj - Swoszowice - Świątniki Górne - Rzeszotary - Stojałowice - Dobczyce - Brzączowice - Siepraw - Świątniki Górne - powrót tak samo
Trochę się pogubiłem, bo w Dobczycach pojechałem główną na Myślenice, a czas mi się kończył ;). Na szczęście odbiłem po drodze w prawo i jakoś trafiłem :)
(W sumie pierwszy raz w życiu byłem w Dobczycach.)

Wiedziałem, że chcę zrobić ostatni dłuższy trening przed XCM w Krynicy, ale trudno mi było podjąć decyzję co do intensywności. Ostatecznie postanowiłem na południe, co by górki były, ale bez szaleństw. Ok. 0:30 w HRZ 4/5a to podjazdy, reszta zjazdy i płasko - oczywiście nie w kawałku, a rozrzucone w czasie. Jak zwykle ciężko mi było wejść w wyższą strefę, a nawet w niej pozostać. Zauważyłem, że na płaskim jest to dość łatwe, ale na podjazdach to olbrzymi wysiłek - przypisuję to brakowi spd w Krossie, na Treku takich problemów w ogóle nie mam.
Jestem zadowolony, dociągnąłem do końca tygodnia z regularnymi treningami w intensywności wysokiej i średniej. Teraz do maratonu totalne rege z wyjątkiem środy, kiedy to zamierzam w terenie przetestować krótko mój nowy nabytek: oponki Schwalbe NN Evo. Oby tylko obywało się bez laczków!


Kategoria szosa


  • DST 32.68km
  • Czas 01:22
  • VAVG 23.91km/h
  • VMAX 38.10km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 140 ( 73%)
  • HRavg 127 ( 66%)
  • Kalorie 630kcal
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alejka; E2

Sobota, 7 sierpnia 2010 · dodano: 07.08.2010 | Komentarze 0

E2 na alejce: HRZ 2 - 1:05

Coś się dalej pulsometr wieszał na początku, założyłem nową baterię do opaski, ale nie wiem w sumie czy jest nowa ;). Potem już OK, ale kilka minut mi chyba nie zarejestrował jako HRZ 2.
Jeździłem podziwiając burzę szalejącą za Tyńcem. Było pięknie: mrocznie fioletowe niebo z jednej strony, czyściutkie z drugiej, białe chmurki gdzieś tam jeszcze; trochę słońca, trochę ciemności... Eh, chce się żyć. Rozpadało się jeszcze trochę po moim powrocie.


Kategoria szosa