Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi bananafrog z miasteczka Kraków. Mam przejechane 49166.77 kilometrów w tym 3885.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11397 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bananafrog.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:946.61 km (w terenie 254.79 km; 26.92%)
Czas w ruchu:46:42
Średnia prędkość:19.73 km/h
Maksymalna prędkość:54.90 km/h
Suma podjazdów:700 m
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:35.06 km i 1h 47m
Więcej statystyk
  • DST 111.83km
  • Czas 04:15
  • VAVG 26.31km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sucha Beskidzka

Poniedziałek, 20 lipca 2009 · dodano: 20.07.2009 | Komentarze 2

Miałem wyjechać około 6.00, ale wykończony remontem ;) zwlokłem się dopiero po 7.30. Od początku w planach była szybka setka po asfalcie i w nieco bardziej górzystym terenie.
Trasa wyglądała tak: Ruczaj - Skawina - Radziszów - Krzywaczka - Biertowice - Sułkowice - Harbutowice - Palcza - Baczyn - Budzów - Zembrzyce - Sucha Beskidzka - powrót tą samą trasą do Radziszowa, gdzie odbiłem na Jurczyce - Rzozów - Skawina - Tyniec - Ruczaj.
Pogoda super, ani zimno, ani gorąco, wiatr w miarę przyzwoity ;)
W sumie pierwszy raz zapuściłem się za Sułkowice i naprawdę właśnie tam zaczyna się fajny klimacik. Chociaż spodziewałem się więcej przewyższeń...
Trening udany w sensie tempa, ale poszarpany: a to zdjęcia, a to telefon, a to przejazd kolejowy, a to banan... ;). Następny będzie bardziej zwarty! ;)
Kościół w Sułkowicach:

Przełęcz Sanguszki (tak naprawdę jedyny porządny podjazd):

Jadę dalej do przodu ;):

Kościół w Zembrzycach:

Taki sobie widoczek na góry (nadal Zembrzyce):


Cel wyjazdu:

I na koniec Zamek Mały Wawel (już sobie go miałem darować, żeby nie rozwlekać treningu, ale ciekawość zwyciężyła):



Dzisiaj czułem moc w nogach! ;) Oby tak dalej ;)


Kategoria avs 25, szosa, wycieczka


  • DST 19.91km
  • Czas 00:54
  • VAVG 22.12km/h
  • VMAX 31.80km/h
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lajtowo

Sobota, 18 lipca 2009 · dodano: 18.07.2009 | Komentarze 2

Z samego rana, godzinka od 6:30-7:30, potem malowania ciąg dalszy. Przynajmniej upału jeszcze nie było. Regeneracja po wczorajszym zarżnięciu mięśni w Lasku Wolskim.


Kategoria szosa


  • DST 45.10km
  • Teren 31.54km
  • Czas 02:57
  • VAVG 15.29km/h
  • VMAX 54.90km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lasek Wolski solidnie

Piątek, 17 lipca 2009 · dodano: 17.07.2009 | Komentarze 0

Z rana zarzuciłem trochę gładzi szpachlowej na ściany, potem lekko przemyłem, a w przerwie wyskoczyłem na zaskakująco w tych warunkach solidny trening w terenie.
Dwukrotnie zaliczyłem moją standardową traskę (w różnych kierunkach), potem jeszcze kilka kilometrów eksplorowania mniej znanych ścieżek i powrót. W sumie solidny trening w dobrym tempie. Masa podjazdów :)
W samym Lasku przyjemne 24-26*C, w słońcu 36*...
A popołudniu malowanie sypialni po raz pierwszy. Jasny kolor na ciemny brąz... masakra! ;)
Ledwo żyję ;)


Kategoria teren


  • DST 28.50km
  • Teren 21.90km
  • Czas 01:40
  • VAVG 17.10km/h
  • VMAX 30.20km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spokojny, płaski teren

Środa, 15 lipca 2009 · dodano: 15.07.2009 | Komentarze 3

Mając w perspektywie ciężki dzień (oprócz pracy, zakupy na mini-remont, pod znakiem którego miną pewnie najbliższe tygodnie), na trening wyruszyłem przed 7 rano, a wróciłem przed 9 (w słońcu było odpowiednio 25, potem 30*C!).
Przemierzyłem polne ścieżki od Pychowic aż po Tyniec i otarłem się o Skawinę. Niby płasko, ale część ścieżek zarośnięta i bardzo nierówna. Trudno o szybką jazdę. Ale czy zawsze trzeba jeździć szybko?
A, no i przekroczyłem dzisiaj 5000 km w tym roku :)


Kategoria teren


  • DST 36.19km
  • Czas 01:41
  • VAVG 21.50km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto i alejka

Wtorek, 14 lipca 2009 · dodano: 14.07.2009 | Komentarze 0

Załatwianie spraw na mieście w cywilu (z paroma rowerowymi gadżetami ;)), w drodze powrotnej zahaczyłem o alejkę aż do toru i z powrotem i tu wreszcie trochę przycisnąłem :)
Upał!




  • DST 60.56km
  • Teren 5.60km
  • Czas 02:57
  • VAVG 20.53km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Regeneracja w tempie turystycznym

Poniedziałek, 13 lipca 2009 · dodano: 13.07.2009 | Komentarze 4

Wczoraj odpoczywałem od bike'a, a dzisiaj zaliczyłem nieco dłuższą regenerację. Od dawna też nie zrobiłem tylu zdjęć ;)
Najpierw przez Pychowice do kładki przy torze kajakowym:


Potem Piekary, Ściejowice i Jeziorzany, w których zrobiłem kolejne zdjęcie:

Dalej Wołowice i jak się nie mylę, to tu były te bociany:



Dalej był Czernichów, Zagacie, Kaszów i Liszki, gdzie zjadłem drożdżówkę :).
Potem Rączna i widok na góry:

A na koniec przez Piekary do toru i jeszcze do Tyńca, gdzie wybrałem dziwną, nazwijmy to, ścieżkę. Trochę się jej zarosło ;). Ale widać ładnie Bielany i kawałek klasztoru tynieckiego:


Na koniec chciałem zarzucić kotwicę, ale... niestety... nie było wolno ;). Musiałem dokręcić do domu ;)
I tu miało być zdjęcie, ale fotosik za chiny nie chce przyjąć ;). No trudno, pozostanie mała zagadka i może niedosyt ;).
W końcu znów przez Pychowice, ale testując różne śmieszne terenowe ścieżki, dotarłem na Ruczaj. Czuję się rozjeżdżony ;) :)


Kategoria szosa


  • DST 21.30km
  • Czas 01:15
  • VAVG 17.04km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazd i powrót z maratonu

Sobota, 11 lipca 2009 · dodano: 12.07.2009 | Komentarze 0

Generalnie krążenie miedzy domem, dworcami i startem/metą ;). I to po dwóch miastach: Krakowie i Tarnowie :)




  • DST 62.30km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:43
  • VAVG 16.76km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bikemaraton Tarnów

Sobota, 11 lipca 2009 · dodano: 12.07.2009 | Komentarze 4

Eska Fujifilm Bikemaraton, Tarnów
MEGA 64 km, przewyższenia: 1282 m, trudność trasy: 3+/6

200/333 w open MEGA, 49/88 w M3 MEGA
nr startowy 2899, start z sektora 7/7
mój licznik: 62.3 km, stp 3:43:29
czas całkowity wg organizatora: 03:44:27

Tydzień poprzedzający start miałem ciężki: dużo pracy i jeszcze do tego niezbyt dobre samopoczucie. Treningi w tym czasie ograniczyłem do minimum, a i tak były kiepskie. Na noc przed startem zapowiadano w Tarnowie burze i znów się wahałem czy to ma sens ;). Plany wyjazdu wspólnie z Shemem dopingowały mnie jednak do startu.
W sobotę rano obudziłem się z wyjątkowo dobrym samopoczuciem. O umówionej godzinie spotkałem się z Shemem na pętli autobusowej na Ruczaju i spokojnie przejechaliśmy na Dworzec Główny. Po drodze dosyć wyraźnie rozbolało mnie lewe kolano.
Z pociągiem było trochę bieganiny, bo dwukrotnie zmienialiśmy peron. PKP... ;). Jechaliśmy 1 klasą (by tylko tam zmieściły się rowery w pustym korytarzu) i dzięki temu siedzieliśmy wygodnie w pustym przedziale, chociaż konduktor miał obiekcje ;). Czas spędziliśmy na rozmowie z bikerem z Piły, który też wybierał się na maraton.
Na miejscu dołączyliśmy do grupki lokalnych bikerów i z nimi trafiliśmy na lotnisko aeroklubu. W sektorze 4 znalazłem znajomego i chwilę pogadaliśmy.
Start, jak w Krakowie, spokojny. Nie rwałem się, ale szybciej zacząłem wchodzić na wyższe obroty. Po kilku kilometrach (głównie asfalt) znów poczułem kolano. Na szczęście po kilku kilometrach przeszło :). Od początku sporo podjazdów, no, ale było ich prawie dwa razy więcej niż w Krakowie i gdzieś musiały się zmieścić. Zresztą, ja na podjazdach ciągnę stosunkowo dobrze, więc od początku sporo wyprzedzałem. Z Shemem mijaliśmy się na pierwszych 15-20 km kilkukrotnie, w końcu mu odjechałem, ale na metę wpadł szybko za mną.
Oprócz tego, że maraton był mocno asfaltowy, pamiętam delikatny zjazd przez pola bliżej początku. Ostatnie deszcze (w Tarnowie były nawet podtopienia) wymyły drogę i zrobiły się konkretne wyrwy. Zawodnicy tańczyli w prawo i w lewo, a ja tylko koncentrowałem się, żeby nie zaliczyć 'głupiej' gleby.
Rewelacyjny był podjazd pod Brzankę, dosyć długi, przyzwoicie stromy, tam wyprzedziłem sporo osób, bo nie byliśmy już pierwszej świeżości :). Gdzieś na górze piękny widok na kotlinę i góry po drugiej stronie, i drugi bufet, na którym wypiłem w ciągu poniżej minuty 0.5l izotonika i trochę napęczniałem, ale energetycznie się poprawiło :). Zjazd trochę mi naruszył 'psyche', bo ścieżka była trochę błotnista i meandrowała w prawo i w lewo. Boję się prędkości na zjazdach i jeżdżę asekuracyjnie, a i tak męczy mi się psychika ;).
W drugiej części całymi kilometrami jechałem sam albo prawie sam, ale nie zwalniałem. Nawet się trochę wystraszyłem czy dam rady dotrwać w tempie do końca. W końcówce las (Kruk?), w którym był strumyczek i więcej błota, ale wszystko raczej przejezdne. Na ostatnich kilku kilometrach przypomniałem sobie gumę złapaną w Krakowie właśnie w końcówce i... dojechałem do asfaltu, którym rozpoczynał się maraton. Wtedy już konkretnie przycisnąłem. Kątem oka dostrzegłem bikera w czerwonym, który delikatnie się zbliżał i miał chyba ochotę wjechać przede mną. Wtedy przycisnąłem już na maxa i tak szczęśliwy - i wyraźnie mniej zmęczony niż w Krakowie - wpadłem na metę.
Jechało mi się lepiej niż w Krakowie, błota było niewiele w porównaniu z Krakowem, dużo więcej moich ukochanych podjazdów i czułem się jednak bogatszy o doświadczenie z pierwszego startu. Na mecie spotkałem jeszcze chłopaka z drużyny MPEC-u, z którym całymi kilometrami jechałem w końcówce Krakowa.
Po maratonie razem z Shemem wróciliśmy na Dworzec i - tym razem osobowym (dużo taniej, rower za 1 zł!) wróciliśmy do Krakowa.


Kategoria XCM


  • DST 20.60km
  • Teren 10.10km
  • Czas 01:10
  • VAVG 17.66km/h
  • VMAX 32.80km/h
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z serwisu, potem Tyniec

Czwartek, 9 lipca 2009 · dodano: 09.07.2009 | Komentarze 0

Odebrałem Treka z serwisu i... dalej zakleszcza łańcuch. Nie chce mi się tam już wracać. Pojutrze maraton w Tarnowie, a jutro mam ciężki dzień. Trudno, jakoś przeżyję. Hamulec po wymianie okładzin trochę ociera, ale po tych 20+ km jest już lepiej. Zresztą zamiast jechać do przodu, to co jakiś czas hamowałem na prostej drodze ;). Jeszcze trochę jutro i się dotrze na trasie MEGA :).
Dzisiaj przejechałem się do Tyńca, ale na Treku nie potrafiłem trzymać się asfaltu, czyli zgodnie z założeniami. Jak tylko wyjechałem, wpadłem w teren i takimi dziwnymi bocznymi dróżkami dotarłem do toru kajakowego, gdzie chwilę podziwiałem szalejącą gdzieś nad Liszkami burzę, a potem stwierdziłem, że powoli, ale konsekwentnie zmierza ona w moim kierunku. Miałem pojeździć z godzinkę dłużej, ale wróciłem przed deszczem. Padało krótko, widocznie przeszło bokiem. Tyle.




  • DST 1.50km
  • Czas 00:05
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do serwisu

Środa, 8 lipca 2009 · dodano: 08.07.2009 | Komentarze 2

Aż szkoda robić wpis...
A tak w ogóle, to wymienili mi okładziny hamulcowe w avidach i się zdziwiłem, że przejechałem ze 2000 km i się starły... A bike czeka jeszcze do jutra na regulację przedniej przerzutki.