Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi bananafrog z miasteczka Kraków. Mam przejechane 49166.77 kilometrów w tym 3885.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11397 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bananafrog.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 25.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niezwykła wyprawa ;)

Środa, 1 lipca 2009 · dodano: 03.07.2009 | Komentarze 2

Na urlopie bez roweru ciężko, oj ciężko. Wszedłem zatem do wiejskich pomieszczeń gospodarczych i wygrzebałem kupiony ładnych parę lat temu w M1 jeśli się nie mylę, rower za chyba 150 złotych polskich. W środowy wieczór poskręcałem hamulce (v-brake'i, a jak ;)), ustawiłem siodełko i dawaj: Harbutowice - Bładnice - Kozakowice - Goleszów - Bażanowice - Cieszyn - powrót tą samą trasą. Wydaje mi się, że było ze 30 km, ale może to ten rower... ;). Licznika oczywiście nie było ;).
Kilka zdjęć, które mówią same za siebie. Aż się łezka w oku kręci ;)








Już nie pamiętam, ale jeszcze dwa lata temu podróżowałem w bardzo podobnym stroju... Jak to się życie zmienia ;). Ale na rowerze zawsze jest super! Serio, absolutnie cudownie mi się jechało! :)




  • DST 33.84km
  • Teren 0.60km
  • Czas 01:33
  • VAVG 21.83km/h
  • VMAX 46.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Regeneracja po maratonie

Poniedziałek, 29 czerwca 2009 · dodano: 29.06.2009 | Komentarze 0

Jak w tytule: Ruczaj - Pychowice - Kolna - Piekary - Rączna - Liszki - Piekary - i z powrotem na Ruczaj. O ile rano jeszcze byłem z lekka 'roztrzęsiony' ;) (za to bez zakwasów), to pod wieczór już niemal normalnie. A że problem z ukruszonym zębem opóźnił wyjazd na krótki urlop, po 19.00 postanowiłem porządnie się rozruszać. Co ciekawe, za Piekarami mokro nawet na jezdniach, a na Ruczaju nie spadła ani kropla...


Kategoria szosa


  • DST 79.90km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:48
  • VAVG 16.65km/h
  • VMAX 47.80km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bikemaraton Kraków

Niedziela, 28 czerwca 2009 · dodano: 28.06.2009 | Komentarze 2

Eska Fujifilm Bike Maraton 2009, Kraków
MEGA 59 km, przewyższenia: 640 m, trudność trasy 2+/6

308/573 w open MEGA, 88/165 w M3 MEGA

nr startowy 2899, start z sektora 7 (ostatni)
mój licznik: 58.5 km, stp 3:39:33
czas całkowity wg organizatora: 03:56:40

Mój pierwszy w życiu maraton! :)
Od tygodnia w Krakowie najpierw lało bez przerwy, a potem tylko po kilka godzin dziennie i wiadomo było, że będzie bardzo dużo błota. Do tego nieciekawe prognozy na sam dzień startu. Dzień przed maratonem ze dwa razy podjąłem już decyzję, żeby się wycofać...
Wspierany przez Shema i forumowiczów na rowerowanie.pl, rano się jednak zebrałem i... nie żałuję :)
Rano przy śniadaniu ukruszyłem jeszcze zęba, żeby nie było zbyt pięknie ;).
Obawy co do pogody oczywiście były, ranek pochmurny, chociaż ciepły. Na pętlę Ruczaj, gdzie umówiliśmy się z Shemem przyjechałem chwilę przed czasem, a Shem zajechał zaraz za mną. Wspólnie przez Pychowice ruszyliśmy w kierunku Błoń. Po zapisaniu się na listę, dokonaniu wpłaty (70zł) i przypięciu numerów startowych oraz chipów, postanowiliśmy trochę jeszcze się rozgrzać. Wtedy właśnie spadła mżawka - drobne kropelki, ale dosyć gęsto szły... ;). Chwilę później organizator zapowiedział, że wg prognoz deszczu nie będzie, ale ja nie uwierzyłem. Tymczasem, mżawka minęła, a może z godzinę po starcie wyszło piękne, palące słoneczko :)
Start oczywiście z ostatniego sektora nr 7. Staliśmy razem z Shemem, a potem on wyrwał do przodu, a ja spokojnie z tyłu. Już na Błoniach trochę osób mnie minęło, potem podjazd pod Kopiec Kościuszki i tu - uwaga! na asfalcie! full gleb! co chwilę ktoś wołał: uwaga! i wszyscy rozjeżdżaliśmy się na boki. W Lasku Wolskim od początku full błota, od Kozich nóg mega korek i tłumy pnące się kilkoma równoległymi ścieżkami. Przez Lasek przejechałem bardzo uważnie i nadal mnie wyprzedzali, dla mnie priorytet: nie przewrócić się! Nawet nie pamiętam trasy...
To był chyba 17-ty km, kiedy mijałem kałużę - ześlizgnąłem się i wyleciałem w trawę. Ktoś zapytał czy wszystko w porządku. Upadek bezbolesny, ale spadł łańcuch i zaklinował się i za nic nie chciał się dać założyć. Zeszło ze 3 minuty. Wzdłuż lotniska potworne kałuże, miałem w planach przejść bokiem, ale widok wjeżdżających bikerów i kilku powoli prowadzących wzdłuż siatki lotniska sprawił, że zdecydowałem się wpław ;). Wybierałem środek, który był najgłębszy, bo bałem się kolejnego osunięcia. Niestety trochę wypłukało łańcuch. Miałem olej, ale czas naglił...
Asfaltowy podjazd w Aleksandrowicach szybko i spokojnie, na czarnym szlaku mozolnie pod górę, ale zacząłem wyprzedzać. Trochę żałuję, że tam nie byłem odważniejszy, bo sporo było jazdy za słabymi zawodnikami, a wyprzedzić się dało, chociaż środek przejezdny, a 'pobocze' gorzej...
Krótki asfalt i... Wąwóz Zbrza, którego fotki straszyły w necie od tygodnia. Tam jest błoto nawet po tygodniu upałów, my wjeżdżaliśmy po ponad tygodniu ulew... Tam właśnie dogoniłem Shema, który ostro wyrwał na początku, ale potem trochę zwolnił. Jeszcze chwila i... a jakże, zaczęła się błotna masakra.
Olbrzymie kałuże i wylewiska na całą szerokość wąwozu, błoto rozjechane przez kilkaset osób, które były przede mną, całymi dziesiątkami metrów wylewka niemal samopoziomująca, chociaż trochę na to za gęsta... Masa prowadzenia rowerów. W jednym miejscu mocno dopingowany przez fotografów i obserwatorów przejechałem kosmiczną jak dla mnie kałużę. W sumie sporo przejeżdżało, ale byłem pod wrażeniem, że w ogóle robię coś takiego...
W Lesie Zabierzowskim na asfalcie (czerwony szlak rowerowy) zostawiłem Shema i pomknąłem do przodu. Coraz więcej ludzi wyprzedzałem :). Sucha szutrówka a potem kamienista droga w okolicach góry Chełm to szansa, żeby spokojnie napiąć mięśnie. Tu poczułem się silny i z pewną satysfakcją zauważyłem, że mam więcej sił niż wielu zawodników jadących wokół mnie. Strome podejście przed Lasem Tenczyńskim to miejsce, gdzie wciąłem banana - i tak nie dało się przyspieszyć, chociaż niektórzy mieli tam problem z wypchaniem bike'a. Jeden chłopak, już wykończony, zapytał czy nie da się jeszcze zjechać na MINI... Aż mi go żal było. Jednak do tej pory musiał dobrze ciągnąć.
Dalej schemat był podobny: w lesie na wąskich i mocno ubłoconych ścieżkach szedłem lub jechałem w tłumie, na szerszych szutrówkach wyprzedzałem. Czułem, że męczę się idealnie: mocno zmęczony, bez mega zapasów sił, ale i nie wykończony. MEGA to dystans dla mnie, pomyślałem. Tak gdzieś od 30-ego km trasy głównie to ja wyprzedzałem :)
Bardzo zadowolony mijałem kolejnych zawodników, z których jednak niektórzy znów wyprzedzali mnie na zjazdach. Boję się po prostu dużych prędkości w dół i z tym trzeba będzie trochę powalczyć.
W miedzyczasie zaliczyłem jeszcze jedną czy dwie niegroźne gleby, kilka razy podparłem się po awaryjnym wypięciu. Tak z 15 km przed metą czułem coraz mocniej kręgosłup, ale nie było źle i ciągle wyprzedzałem.
No i na koniec: zjechałem polnym zjazdem na asfalt, przyspieszyłem i nagle czuję pompowanie... nie! guma! 7 km od mety... Zupełnie mnie to rozwaliło, chwyciłem za pompkę, żeby jakoś dojechać i dwa razy nabiłem koło. Niestety po kolejnych może 4 km zmuszony byłem jednak zmienić dętkę. A że robię to bardzo kiepsko, straciłem chyba z 10 minut i wyprzedziło mnie około 40 zawodników, w tym Shem. Żal było patrzeć jak tracę wypracowaną ciężko pozycję, ale cóż...
Dojechałem :)
Było super! :)
Wynik nie powala, ale ja jestem szczerze zadowolony :)
Do następnego razu!
Pozdrowienia dla JPbike, którego poznaliśmy z Shemem w kolejce do myjni!


Kategoria XCM


  • DST 17.91km
  • Czas 00:48
  • VAVG 22.39km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed maratonem?

Sobota, 27 czerwca 2009 · dodano: 27.06.2009 | Komentarze 1

Od rana znowu deszcz i cały dzień walczę z myślami czy jutro faktycznie będę brał udział w pierwszym w moim życiu maratonie czy też nastąpi to kiedyś później (np. za dwa tygodnie w Tarnowie)... Na łąkach stoi woda, na większości ścieżek też, w nocy ma być burza, jutro od rana też, nie tak wyobrażałem sobie ten pierwszy raz ;). Z drugiej strony, czemu nie? Choćby i w deszczu... Ma być ciepło... czemu nie? ;)
Dzisiaj na wieczór zebrało mi się na trening i po 20.00 przejechałem się delikatnie do toru kajakowego, częściowo interwały.
Tyle. Zobaczymy co przyniesie poranek...


Kategoria szosa


  • DST 19.60km
  • Teren 15.90km
  • Czas 01:20
  • VAVG 14.70km/h
  • VMAX 30.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening XC Zakrzówek

Piątek, 26 czerwca 2009 · dodano: 26.06.2009 | Komentarze 2

Dzisiaj bardziej techniczny niż zwykle, sporo krętych i bardzo wąskich singletracków. Z błotem nie ma tragedii, ale to skalisty Zakrzówek. Na maratonie w niedzielę może być nieciekawie, zważywszy, że jutro, czyli w sobotę, może sporo popadać. Oby nie...


Kategoria teren


  • DST 33.92km
  • Czas 01:27
  • VAVG 23.39km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Płaska spokojna szosa

Czwartek, 25 czerwca 2009 · dodano: 25.06.2009 | Komentarze 2

Po 17.00 zaliczyłem spokojny trening po niemal płaskim: Pychowice, Kolna, Piekary, Rączna, Liszki, Piekary, Kolna, Pychowice, Ruczaj.
Wydawało się, że lada chwila spadnie deszcz, wiało niemiłosiernie, ale się ostało ;). Dzisiaj spokojnie, bo wczoraj było ostrzej, chociaż średnia tego nie oddaje...
No, odliczanie do krakowskiego Bike Maratonu już baardzo konkretne :). Oby już nie dolało, w terenie i tak niezłe bagno po ostatnich ciągłych opadach...


Kategoria szosa


  • DST 75.58km
  • Czas 03:07
  • VAVG 24.25km/h
  • VMAX 56.80km/h
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto plus trening

Środa, 24 czerwca 2009 · dodano: 24.06.2009 | Komentarze 2

Rano do pracy, późnym popołudniem z pracy i zaraz około 17.00 mniej więcej: Kliny - Swoszowice - Lusina - Konary - Mogilany - Kulerzów - Buków - Skawina - Radziszów - Rzozów - Skawina - Tyniec - Ruczaj. Wyszło częściowo podobnie do niedzieli z Shemem, chociaż po prostu jechałem przed siebie bez mapy. Słabo znam te tereny i teraz postanowiłem to nadrobić. Naprawdę fajne podjazdy :).
Trening OK, z tym, że rwany: 10 km rano, reszta popołudniu, ale z przerwą w domu i na przeczekiwanie deszczu i burzy w Rzozowie. Nogi trochę zmiękły (przewyższenia zrobiły swoje), więc jestem zadowolony.




  • DST 56.89km
  • Czas 02:29
  • VAVG 22.91km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podjazdy :)

Niedziela, 21 czerwca 2009 · dodano: 22.06.2009 | Komentarze 2

Z rana po mieście, a po obiadku - że akurat nie padało (aż trudno w to uwierzyć) - postanowiłem wykorzystać piękną pogodę (14*C w pierwszy dzień lata ;). Zadzwoniłem do Shema, a że akurat jeździł w okolicach Radziszowa, spotkaliśmy się w Skawinie i wio po górkach na północ od Krk. Mniej więcej przez Mogilany, Świątniki Górne, Zbydniowice i przez Swoszowice na Kliny i Ruczaj. Fajne podjazdy zaliczyliśmy (u Shema na blogu wszystko jest dokładnie, nawet wykres), wyjąwszy pierwsze z pół godzinki - cały czas w lekkim deszczu. A pod jednym sklepem spotkaliśmy mojego znajomego, który pokazał nam gdzie mieszka, więc chwilę podróżowaliśmy za czarnym Hyundayem Coupe. Deszcz, deszcz, deszcze, jeszcze chwila i oszaleję...
Ale trening dobry :)




  • DST 22.10km
  • Teren 18.40km
  • Czas 01:25
  • VAVG 15.60km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening XC Zakrzówek

Piątek, 19 czerwca 2009 · dodano: 19.06.2009 | Komentarze 0

Biorąc pod uwagę deszcz i pracę, z rana wyskoczyłem na Zakrzówek. Przed 11.00 przegonił mnie deszcz, który jednak na tyle wolno się rozkręcał, że właściwie nie zmokłem :). Takie to są plusy mieszkania rzut beretem od fajnej miejscówki.
Dzisiaj głównie skupiłem się na technice, więc było dużo technicznych singletracków. Przy okazji wyczaiłem kilka nowych ścieżek.


Kategoria teren


  • DST 14.75km
  • Teren 4.50km
  • Czas 00:50
  • VAVG 17.70km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tylko działka

Czwartek, 18 czerwca 2009 · dodano: 18.06.2009 | Komentarze 0

Jestem nadal na etapie regeneracji, a tu oprócz przejazdu ponad dwie godziny pracy na działce... Na dzisiaj wystarczy! :)
Od jutra ma się skiepścić pogoda :(
I jeszcze coś do posłuchania: