Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi bananafrog z miasteczka Kraków. Mam przejechane 49166.77 kilometrów w tym 3885.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11397 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bananafrog.bikestats.pl

Archiwum bloga

Komentarze 0

Dzień 4
Olomouc - Velky Tynec - Krcman - Majetin - Brodek - Dub - Tovacov - Ivan - Klenovice - Kojetin - Kovalovice - Rataje - Zdounky - Strilky - Korycany - Kyjov - Milotice - Hodonin
To był dla mnie trudny dzień. Początkowo jechałem bardzo ruchliwą i nieprzychylną bikerom drogą nr 55 do Krcmana, a potem w Kojetinie potwornie pobłądziłem na objazdach. Trzymałem się odpowiednich tabliczek, które - ze względu na remonty dróg - wskazywały wyjazd z miasta w "moim" kierunku. Jakieś totalne zaplecze miasta: stare tory kolejowe, baraki magazynowe, fatalne nawierzchnie... I mało tego po kilku kilometrach na wąskich objazdach wraz z tirami i innymi nieprzyjemnymi towarzyszami - wyjechałem po drugiej stronie przejazdu kolejowego, który widziałem z punktu wyjścia... Katastrofa. Jak już w końcu się wykaraskałem, to kolejne objazdy zmusiły mnie do ciągłego pytania o drogę. Straciłem sporo czasu i zmęczyłem się porządnie. Tymczasem droga nie była łatwa - sporo górek. Właściwie stale góra-dół, góra-dół. Do tego aż do Kyjova wmordewind o bardzo przyzwoitej sile... Do Kyjova dojechałem spocony jak szczur, oblepiony jakimiś małymi muszkami i z tylko jedną sprawną nogą ;). Druga nie bardzo już mogła pedałować, bo od wewnątrz uda łapał mnie taki paraliżujący ból, że...
W Kyjovie nawet łatwo znalazłem miejsce na nocleg, tylko trzeba było godzinkę poczekać na obsługę (jak zwykle nie było nikogo...). No i się tak rozglądałem po mieście, robiłem zdjęcia, posiedziałem... uff... pierwszy lajtowy wieczór. To wtedy pomyślałem: przejadę się kilkanaście minut w stronę Hodonina, żeby obczaić drogę na jutro, jeszcze się trochę poruszać ;) i dotrzaskać kilka km-ów. No i pojechałem... aż do Hodonina. Hodonin znów trudny jak chodzi o nocleg - tak mnie kierowali, że wylądowałem w końcu na Słowacji, zrobiło się ciemno, zimno... Ostatecznie z nocnego kręcenia wyratowali mnie znów taksówkarze. A w nocy rozszalała się niezła burza. Cieszyłem się, że mam cieplutki nocleg... :)
Kilka zdjęć:
1) i 2) Olomouc
3) Kojetin
4) tu akurat w dół, ale były też takie tabliczki "odwrotne"
5) Kyjov
6) Milotice
7) pierwsze napotkane winnice - koniecznie chciałem je zobaczyć :)
8) pole słoneczników
9) no i przez przypadek ta Słowacja...






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jegot
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]