Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi bananafrog z miasteczka Kraków. Mam przejechane 49166.77 kilometrów w tym 3885.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11397 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bananafrog.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 84.96km
  • Teren 0.30km
  • Czas 04:17
  • VAVG 19.84km/h
  • VMAX 57.10km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 163 ( 85%)
  • Sprzęt Kross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Centrum, lajt; Sąspów, Szklary, combo

Środa, 14 marca 2012 · dodano: 14.03.2012 | Komentarze 0

1. lajt - 0:30
do pracy przez miasto, mokro, mżawka
2. combo - 3:47
HRZ 2 - 1:56
HRZ 3 - 1:04
HRZ 4/5a - 0:30
139/163, 2007, 4*C
Po pracy skierowałem się na północ, w cyclocentrum kupiłem jeszcze dętkę, bo ostatni zapas założyłem wczoraj wieczorem po kapciu, na szczęście tuż przed domem.
Miała być mała luka w deszczyku, ale niestety mżyło. Na północy wydawało się jaśniej i faktycznie wkrótce jechałem bez kapania, choć oczywiście po mokrym.
Przed Skałą zaczęło zacinać deszczem i nawet pomyślałem o powrocie po śladach, ale jakoś tam wjechałem na rynek, potem objazd i w lewo w dół. Pod wiatr z deszczem i mocno w dół - subiektywnie wydawało się, że leje, chociaż deszczyk był słaby. Ale decyzja o skróceniu trasy jest - na dole w lewo na Ojców. Tak miało być, a tymczasem... skręcam w prawo. Sam się na siebie na głos wkurzam, ale nie potrafię skrócić trasy - chcę dłuższego treningu i koniec. Serpentyny w Woli Kalinowskiej to poezja - kocham takie podjazdy jak nic innego :)
W Jerzmanowicach kolejny atak deszczu, pod sklepem konsumuję kubusia i princessę, marznę i podejmuję decyzję, że wracam na główną i w dół na Kraków. Po czym co? Wsiadam na bike'a i mknę w kierunku Rudawy! Koszmar ;)
Przez jakiś czas super, bo ciągle w dół, chociaż deszcz najmocniej pada właśnie tu. Szklary, Pisary - pięknie tu! Szkoda, że lekko przemakam...
W Rudawie włączam się na nielubianą trasę na Zabierzów (spory ruch) i kombinuję po raz kolejny jak uniknąć Kochanowa, bo to konkretna wspinaczka. I co? Oczywiście skręcam w prawo i zaliczam długi podjazd. Nawet nie jest źle, siły jak widać mam dosyć. Na zjeździe trochę marznę, widzę też, że nie wydolę przed zmrokiem, a z przodu tylko migacz. Na szczęście teraz jest z wiatrem i przestało padać. Błyskawicznie mijam Aleksandrowice, Morawicę, Cholerzyn, Liszki, Piekary. Jeszcze tylko Kolna, Tyniecka, Skotniki i jestem w domu.

Szkoda, że tak wyszło z pogodą. Jutro ma być temp. ok. 10*C i słońce, a ja w 4*C i mżawce, na mokrych drogach przemęczyłem solidny trening. Niestety, jutro nie mogę jeździć, więc co było robić?
Średnia kiepska, myślę, że to w dużej mierze przez bardzo mocny wiatr (wprawdzie w końcówce bardzo pomagał, ale początek był mega ciężki), grube ciuchy zimowe, deszcz i ślisko, no i przewyższenia robią swoje.
Jeżeli się tylko nie rozchoruję, to będę to wspominał jako mega wypas ;)





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ziejl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]