Tyniec, P1

Wtorek, 24 maja 2011 · dodano: 24.05.2011 | Komentarze 0

4 lub 5 serii po 5 sprintów 10-12 sekund, odpoczynek 1.5 minuty, między seriami około 5 minut.
Trening nie za bardzo mi wychodził, bo chciałem zrobić podjazdowy P2, ale zgodnie z wytycznymi Friela dla P1 i wybrałem krótki podjazd od toru kajakowego. Niestety, ludzi full i wyszło kiepsko bardzo. Przeniosłem się do Tyńca na serpentynkę i wjeżdżałem od strony toru. Tu zdecydowanie lepiej, zwłaszcza pod koniec, kiedy ludzi gwałtownie ubyło, bo wracali do domu położyć się spać ;). Jako że młóciłem ten sam podjeździk, to musiałem stale robić nawrotki, co na wąskiej drodze było nieco wkurzające. Poza tym wykminiłem gdzie zaczynać i gdzie zawracać, tak że pod koniec nie musiałem stale ziorać na stoper. Niestety powaliło mi się od tego wykminiania czy zrobiłem 4 czy 5 serii... ;)
Ostatecznie, mam nadzieję, że coś tam sensownego uwalczyłem ;)
W razie czego miejscówka obczajona na przyszłość, tyle, że trochę daleko, niepotrzebnie jadę tam z domu prawie 0.5 h. Poza tym ostatnie P w zeszłym tygodniu na Grota było bez nawrotek w trakcie serii i jakoś lepiej wchodziło.
Co ciekawe, nóg nie czuję, za to plecy mnie nawalają. Sam już nie wiem, co ja dzisiaj trenowałem...
Pulsometr wziąłem z czystej ciekawości jak to wyjdzie przy bardzo spokojnej jeździe plus krótkie sprinty. Wyszło nisko...